Wszyscy mają medal. Mam i ja!

Od najmłodszych lat, medal staje symbolem zwycięstwa i wielkich osiągnięć. Dostajemy nawet medal za 10 tysięcy wykonanych kroków dziennie. Startujemy w biegach masowych,  w których tuż po przekroczeniu lini mety zawieszają nam na szyi pamiątkowe trofeum. Czym jest ten medal?

Dzieci ubrane w białe uniformy gromadzą się na długo wyczekiwanym turnieju. Niczym samuraje, próbują swoich sił w walce na macie. Część z nich wygrywa, część z nich odchodzi z płaczem. Ba! Czasem i ci, co odchodzą z medalem na szyi zalewają się strumieniem łez, bo nie było idealnie. 

Na każdego medalistę olimpijskiego przypadają tysiące innych aspirujących sportowców, którzy nigdy tego nie osiągną. Czy to znaczy, że oni też powinni dostać nagrodę, żeby im nie było przykro? A może mają zrezygnować ze sportowej pasji, tylko dlatego, że nigdy nie będzie im dane stanąć na podium? Większość sportowców marzy o medalu Igrzysk Olimpijskich i to jest absolutnie piękne marzenie. 

Obserwując dzieci angażujące się w sport widzę, jak trudno jest im zakończyć zawody bez odznaki, trofeum i wyróżnienia za osiągnięcia. Bez tego, coraz trudniej jest im utrzymać zaangażowanie w sport. Po zawodach na których nie zdobyli medali, obok są rodzice, którzy pocieszając, zabierają dzieciaki na zakupy, lody czy pizzę. Próbują w ten sposób łagodzić zranione uczucia. Chcą dobrze, ale czy to pomaga? 

I teraz pojawia się ważne pytanie – czego chcemy, żeby uczył nas sport?  To głównie w tych momentach bez medalu budujemy wytrwałość i uczymy się akceptacji całego wachlarzu emocji, również smutku i złości. Przecież w życiu dorosłym nie zawsze dostajemy to, na czym nam najbardziej zależy. Jak mamy się tego nauczyć? Moim zdaniem w sporcie.

Carol Dweck, profesor psychologii na Uniwersytecie Standford, jest autorką popularnej teorii podstaw zachowania człowieka – teorii wzrostu i stałości. Według Dweck, dotarliśmy do punktu, w którym nie jesteśmy w stanie przejść przez dzień, bez otrzymania nagrody. To nam daje poczucie, że jesteśmy wystarczająco dobrzy, medal jest symbolem sukcesu. 

Teoria ma związek z dwojakim spojrzeniem na zdolności człowieka. Perspektywa, że każdy ma określoną ilość wrodzonych, stałych zdolności, cech i talentów, umacnia myślenie, że sukces i porażka są dowodem naszej wartości. Z drugiej strony, mamy postrzeganie zdolności człowieka jako zmiennych, czegoś, co możemy rozwijać, przez wkładanie wysiłku w trening i naukę umiejętności.

Warto przypomnieć badania, które pokazują, że kiedy zaczynamy być nagradzani materialnie za coś, co sprawia nam przyjemność, to po jakimś czasie osłabia to naszą motywację wewnętrzną do kontynuowania tych czynności. To przestaje być takie pasjonujące.

Widzę sportowców amatorów, którzy podejmują się treningów i przełamują swoje słabości w startach na zawodach. Dorośli ludzie, potrafią cieszyć się z pierwszych medali w życiu. Słyszę zawodniczki, które mówią, że nie przestaną uprawiać sportu, dopóki nie zdobędą medali Mistrzostw Polski lub Mistrzostw Europy. Robią to dla siebie. Dla wielu medal jest zwieńczeniem pracy i wysiłku, który stale wkładają w swój rozwój. Ten kawałek metalu na wstążce ma ogromną wartość. Ale co jeśli, zaczynamy gonić za medalami? 

Z perspektywy czasu widzę, że w moim życiu medale pojawiły się zbyt wcześnie zabierając beztroskie lata zabawy w sport. Miałam 10 lat i sport szybko stał się jakby etatem. Medale trochę jakby popsuły frajdę ze ścigania się i czerpania radości ze sportu, bez obaw o to, co będzie, jeśli ich zabraknie. Być może było tych medali za dużo? Być może pojawiły się za wcześnie? Teraz, jak gromadzę nowe, potrafię bardziej dostrzec wartość swojej pracy w tym kawałku metalu na wstążce.

Stąd moje pytanie – czym są dla Ciebie medale?

-Joanna Budzis