Sportowcu, kim jesteś bez sportu?

Jak długo potrafisz ustać na jednej nodze? To pytanie bardzo często pada podczas moich sesji i warsztatów, nie tylko ze sportowcami. Mam na myśli świadomość tego, ile poświęcasz i oczekujesz od jednej dziedziny swojego życia, ignorując dbanie o te pozostałe, które balansują presję, oczekiwania i ocenę siebie przez pryzmat wyników w tym jednym obszarze.

Możesz mieć turbo silną nogę, ale w pewnym momencie potrzebujesz przenieść ciężar na drugą, żeby ta pierwsza mogła chociaż na chwile odpocząć. Logicznym rozwiązaniem jest stać, chodzić lub biegać na obydwu. Analogicznie, dlatego właśnie warto zadbać o różne dziedziny życia, rozwijać się w kilku rolach i mieć kilka życiowych „projektów”. Kiedy jedna rola jest na wyczerpaniu, albo napotykasz jakieś trudności, w innych obszarach możesz dalej dostrzegać sens i poczucie skuteczności działania. 

Powszechnie uznaje się, że aby być dobrym w jakieś dziedzinie i wytrenować mistrzowskie umiejętności, wymagane jest poświęcenie wielu lat pracy i ciężkich przygotowań. Jedna z teorii przewiduje około 10,000 godzin, jakich przeciętny człowiek potrzebuje na wypracowanie mistrzowskich umiejętności danej dziedziny. Z perspektywy sportowca, możesz przeliczać lata treningów, liczbę rekordów bądź medali, ale tak naprawdę nigdy nie widzisz granicy i końca swojego rozwoju. Zawsze znajdziesz coś jeszcze do poprawy. Identyfikujesz się z celem, jaki wyznaczysz sobie sam, albo z pomocą trenera. Bardzo często, w przypadku zawodników wyczynowych, cele są stawiane również przez sponsorów, związki sportowe lub, nieoficjalnie, przez opinie publiczną. 

Realizacja celów sportowych jest możliwa tylko w przypadku poświęcenie odpowiednich zasobów (czasu, energii, pieniędzy itp.), a ilość wymaganych zasobów rośnie wprost profesjonalnie do wysokości stawki- prestiżu zaplanowanych osiągnięć. To naturalne, że dysponując w życiu ograniczonymi zasobami, smakując pierwszych sukcesów, sportowiec decyduje się poświecić więcej, chcąc więcej. Trenowanie sportu w sposób zorganizowany naczęściej odbywa się w strukturze szkoły lub klubu sportowego, a młody sportowiec szybko rozpoczyna funkcjonowanie w systemie. I tak rozpoczyna się kształtowanie indywidualnej tożsamości sportowej, wzmacnianej przez czynniki społeczne i personalne. Sport, obok rodziny i szkoły staje się filarem młodego i bardzo plastycznego JA. Często najważniejszym, albo jedynym i takim pozostaje już w dorosłości. 

To właśnie w wieku nastoletnim następuje kształtowanie autonomii, niezależnego JA człowieka. To  wtedy odkrywamy swoje indywidualne różnice i zainteresowania oraz mamy szansę próbowania nowych rzeczy i stworzenia swojego wielowymiarowego JA. Jest wiele korzyści, zarówno psychologicznych, jak i fizycznych, z uprawiania sportu i bycia częścią społeczności, która nas wspiera i umożliwia rozwój. Sport daje nam możliwość zaspakajania podstawowych potrzeb psychologicznych, autonomii, kompetencji i przynależności (1). To dzięki temu, uprawianie sportu jest atrakcyjne, a odczuwane korzyści i osiągane sukcesy umożliwiają tworzenie się tożsamości sportowej, która sprzyja polepszaniu wyników. Identyfikujemy się z byciem sportowcem, z innymi sportowcami, sportowym trybem życia i poświęcaną nam uwagą środowiska zewnetrznego. Jesteśmy sportowcami i zaczynamy przynależeć do grupy ludzi, która wyznaje podobne wartości i ma podobne cele. To sprzyja rozwojowi. Co w tym złego?

Pułapką w budowaniu i umacnianiu tylko sportowego JA, jest brak możliwości eksperymentowania z innymi rolami (tożsamościami) i nadmierna koncentracja na celach sportowych. Taka postawa powoduje dysproporcje w strukturze JA, uzależnia poczucie własnej sprawczości, własnej wartości i pewności siebie od uzyskiwanych rezultatów w tej jedynej dziedzinie życia – sporcie. Jeśli poświęcamy bardzo dużo zasobów na funkcjonowanie i rozwijanie siebie jako sportowca, to oczekujemy, że uzyskiwany rezultat będzie wymierny. Jeśli tak jest, to czuję się dobrze, moje JA umacnia się, a moja wartość rośnie. Z czasem, utożsamiamy się z rolą sportowca na tyle mocno, że wynik sportowy staje się jedynym, realnym, odzwierciedleniem naszej wartości, w oczach swoich własnych i innych. Pozytywna opinia innych karmi JA sportowca, ale co, jeśli ta opinia staje się negatywna, a osiągane rezultaty gorsze niż zwykle?

Niebezpieczeństwo pojawia się w chwili, kiedy poczucie własnej wartości oraz skuteczności, wraz z pewnością siebie stają się uzależnione od sportu, rośnie z sukcesami i, co gorsza, maleje w przypadku niepowodzeń. Sport staje się definicją siebie, a osiągany wynik sportowy nadaje nam odpowiednią wartość. To często presja spełnienia oczekiwań i motywacja zewnętrzna związana z potrzebą akceptacji oraz unikanie wykluczenia. „Łucznictwo to ja, a ja jestem łuczniczką. Jeśli cały czas tylko trenujesz, to nic odróżnia ciebie od twojego sportu. Jesteście jednością.” (2). Niebezpieczeństwem jest bezradność pojawiająca się w sytuacji, kiedy progres jest zahamowany, następuje zakończenie kariery lub, z przyczyn niezależnych od zawodnika, kontynuacja treningów jest niemożliwa. Gdzie wtedy szukać swojej wartości i sprawczości? 

W miejscu słowa „sportowiec” możesz wstawić każdą inną rolę, która zdominowała twoje życie – pracę, bycie rodzicem albo inne JA, od których uzależniasz samoocenę, nastrój, motywację i sens życia. Spróbuj to zrównoważyć poświęcając chwilę na dostrzeżenie innych obszarów i ról, które potencjalnie będą mogły również wzmacniać twoje wielowymiarowe ja. Zapisz na kartce 5-10 ról i obszarów zainteresowań w swoim życiu, na które poświęcasz czas i energię  (np. sporowiec, nauczyciel, trener, siostra, przyjaciółka, artysta, kucharz, mama itp). Możesz narysować to w formie chmurek, których wielkość odpowiada ważności tej roli. Następnie zapisz, co robisz dobrze w każdej z tych ról i co jest lub będzie dla ciebie wyzwaniem (celem lub projektem) w tym obszarze. Postaraj popatrzeć na „siebie” z innej, szerszej perspektywy i do strzec to wielowymiarowe JA. 

Dokończ zdanie: JESTEM KIMŚ WIĘCEJ NIŻ ……………… . 

Bo jesteś.