\”Część naszej pracy trenerskiej to nie tylko trenowanie zawodników, ale także rodziców.\” – list trenera

\"\"

„Pani Johnson. Dobrze Panią widzieć na zawodach. Susie popłynęła świetnie. Jestem z niej bardzo dumny. Popłynęła trzy życiówki na cztery starty”. „To nie było dobre.” stwierdziła mama zawodniczki. Zacząłem się zastanawiać czy coś mi umknęło i ona, jako rodzic, wie o czymś, czego ja nie wiem. Czy Susie miała jakieś inne życiówki, które nie widniały w systemie? Byłam trochę zdezorientowany, ale pewny swojej wiedzy, zapytałem mamy Susie, dlaczego zawody z trzema życiówkami na cztery starty odbiera za nieudane. „Susie pływała już takie czasu rok temu.”, odparła mama.

Jak często my, trenerzy, mamy do czynienia z takimi oczekiwaniami? Część naszej pracy trenerskiej to nie tylko trenowanie zawodników, ale także coachowanie rodziców. Szczerze mówiąc, Susie wykonała świetną robotę. Jej trenerzy ją o tym zapewnili. Czuła się z siebie zadowolona, kiedy wychodziła z basenu i cieszyła się swoimi osiągnięciami. Do jakiego otoczenia jednak weszła opuszczając basen? Uprzejmie wytłumaczyłam jej mamie, dlaczego jestem dumny z Susie. To jest czas COVIDa, gdzie trenujemy mniej i bardziej nieregularnie. Jej najlepsze czasy pochodzą prawie z przed roku, ale od tamtego czasu nie było jej dane startować. Dodatkowo, swoje najlepsze czasy osiągała podczas mistrzostw, kiedy byłam w pełni przygotowana i miała na sobie swój strój startowy. Mówiąc otwarcie, te, dopiero zakończone, zawody były świetne i zawodniczka dostała za to odpowiednią pochwałę od swoich trenerów.

Zawodnicy są w dzisiejszych czasach pod ogromną presją odnoszenia sukcesów i bycia perfekcyjnym. Wiele z tego wynika z kultury w jakiej żyjemy. Wszyscy zawodnicy w wieku 13 lat i starsi, a nawet ci 11-12- letni posiadają telefony. Na tych telefonach są „połączeni”. Mogą otworzyć niezliczoną liczbę aplikacji i oczekiwać pochwały za opublikowanie swojego zdjęcia i natychmiast podzielić się swoimi osiągnięciami. Czasem te posty są prawidłowo celebrowane przez „dobra robota Susie” albo „świetne ubranie”, ale tak samo często ci sami młodzi ludzie spotykają się z negatywnymi komentarzami i ludźmi, „przyjaciółmi”, którzy coś o nich publikują. Kiedyś, to było traktowane jako „gadanie za plecami”, teraz to stało się normalne i dostępne dla każdego. To jest niebywałe patrzeć jak te dzieci to wytrzymują próbując być „lubiane” na tych wszystkich mediach społecznościowych. 

Moim zdaniem, w minionym roku, to stało się jeszcze gorsze. Wcześniej, młodzi mogli uciec przed stałą lustracją przez zanurzenie głowy w basenie (trening pływacki) albo pójście do szkoły, ale 2020 rok spędzili w dużej części poza treningami i poza szkołą. Treningi były rozgrywane online. Kiedy pływakom zdarzyło się wejść do basenu, było to na krócej i znacznie rzadziej, jeśli w ogóle mieli możliwość normalnego trenowania. Czasem zaplanowane zawody były odwoływane z dnia na dzień albo na 1-2 tygodnie przed planowaną imprezą. Często słyszałem od zawodników ich komentarze „Po co my to w ogóle robimy?!”.

Jak możemy pomóc tym młodym umysłom i ciałom w osiąganiu sukcesów przy tych codziennych przeciwieństwach? To co, według mnie działa najlepiej to przytłoczenie (ang. overwhelm) ich pozytywnością. Wiele z moich byłych zawodników, a nawet współpracowników określa mnie jako irytująco pozytywną osobę. Jak możesz znajdować coś pozytywnego w każdej sytuacji? „Trenerze, jesteś najbardziej pozytywną osobą, jaką znam!”. Moją zasadą jest, żeby pomagać moim pływakom odnosić sukcesy, a to wszystko mi w tym pomaga. Jestem pewien, że wielu z was robi to podobnie i również odnosi w tym sukcesy.

Zabij ich uprzejmością (ang. \”kill them with kindness\”)

To takie proste, być miłym. Moi zawodnicy przychodzą do mnie z różnymi tematami, a większość z nich nawet nie dotyczy pływania. Dlaczego? Bo to dla mnie ważne, żeby być dla nich miłym. Słuchać ich. Nie bez powodu mówimy, że my jako trenerzy, spędzamy z zawodnikami więcej czasu niż ich rodzice. Jeśli się nad tym zastanowić, to jest prawda. To nie znaczy, że nie możesz być z nimi szczery, ale możesz to wszystko doceniać.

Bądź z nimi szczery.

Stale uczę trenerów w swoim klubie, żeby fundować zawodnikom kanapkę Oreo, kiedy mamy coś skrytykować. Jako trenerzy, chcemy, żeby coś zmienili, ale jednocześnie chcemy, żeby wiedzieli co robią dobrze. Dlatego zawsze zaczynamy z czymś pozytywnym, a dopiero potem wrzucamy wszystko to co powinni zmienić albo „negatywy”, które muszą usłyszeć. Na koniec dorzucamy znowu coś pozytywnego. To działa cuda i zauważyliśmy, że korekty są robione przez nich znacznie szybciej, niż kiedy tylko stale mówimy wprost, że mają coś zrobić. 

Poznaj swoich zawodników.

Większość z nas, trenerów, pracuje z wieloma zawodnikami i każdy z nich jest jak płatek śniegu na oknie, nigdy nie znajdziesz dwóch takich samych w 100%. Zawodnicy mogą mieć podobne tendencje, ale oprócz tego mają różne potrzeby. Naszą pracą, jako trenerów, jest odkrycie, jak dotrzeć do każdego z tych sportowców i zazwyczaj to wymaga wielu różnych sposobów. Niektórzy potrzebują trochę zwolnić i usłyszeć podstawowe instrukcje. Inni po prostu chcą wejść i od razu działać. Całe szczęście, ja mam do treningów 8 torów i basen jest do dyspozycji klubu od 14.30 do 21, co bardzo ułatwia pracę z każdym zawodnikiem wiedząc, że musisz przeprowadzić trening dla całej grupy. 

Bądź szefem.

Zawodnicy często widzą nas, trenerów, żartujących, śmiejących się, słuchających jak im minął dzień, myśląc, że to nas nie dotyczy. Ja nie jestem trenerem, który krzyczy na treningu i jestem raczej wyluzowany. Lubię kibicować swoim zawodnikom podczas treningów i staje się bardzo podekscytowany i zaangażowany podczas ich wyścigów, ale treningi są raczej w luźnej atmosferze, z dużą ilością poprawek i zachęcania. Bywają jednak momenty, kiedy musisz ich zatrzymać i zwrócić ich uwagę. To te, rzadkie momenty, które wykorzystuję nie tylko, żeby ich czegoś nauczyć i zaznaczyć swój przekaz, ale po to aby użyć głośniejszego, poważniejszego głosu. Czasem potrzebują usłyszeć coś głośniej. Dla wszystkich nas, którzy są też rodzicami, to samo robimy ze swoimi dziećmi. Czasem musisz podnieść głos, aby zaznaczyć swój przekaz. Czasem potrzebujesz zwrócić ich uwagę. 

Zaprezentowanie może być wszystkim.

Przez ostatnie lata swojej pracy trenerskiej zauważyłem, że w dzisiejszym świecie zaskakująca większość zawodników odbiera poprawianie ich i udzielanie wskazówek jako dowód na to, że robią coś źle albo są złymi ludźmi. To ciekawe, obserwować jak młodzi zawodnicy reagują bądź nie, nawet na konstruktywną krytykę ode mnie i ze strony innych trenerów w klubie. Warto poświęcić czas na wytłumaczenie im, dlaczego robimy to co robimy, bo to „dlaczego” jest dla nich kluczem rozumienia wszystkiego. Dzieci nie są głupie, ale wiele z nich to bardzo wrażliwe osoby. To my, ich trenerzy, mamy znaleźć sposób na pracę z każdym z naszych zawodników. 

Uśmiechaj się, a świat będzie się uśmiechać do ciebie. 

To niesamowite, jak bardzo możesz dotrzeć do kogoś zwykłym uśmiechem. Z całą tą codzienną presją pod jaką funkcjonują nasi zawodnicy, nigdy nie jesteśmy pewni, co się kryje za ich oczami i umysłami. Dając im uśmiech, pokazujesz im, że troszczysz się o nich i, co najważniejsze, dajesz im do zrozumienia, że są wartościowi, a to umacnia fundamenty relacji trenera z zawodnikiem. Uwielbiam muzykę na basenie. Uwielbiam śpiewać i tańczyć podczas treningu. Uwielbiam trenować ich śpiewając i potańcując przy tym. Nie jestem tam po to, aby ich zabawiać, ale po prostu lubię to co robię. Jeśli oni widzą, że ja dobrze się bawię, mam nadzieję, że oni też będą. Zawsze im powtarzam, że częścią zabawy jest właśnie ciężka praca. Uwielbiam patrzeć na nich blisko z brzegu basenu podczas najcięższych zadań treningowych widząc jak zawodnik osiąga swój zamierzony czas zadania i jest tym tak zajarany, że sam zaczyna tańczyć i śpiewać na płytkiej stronie basenu. Uśmiecha się i czerpie radość z tego co robi.

To jest niesamowite, co możesz poczynić ze swoimi zawodnikami naciskając odpowiednie guziki. Uwielbiam, kiedy zawodnicy realizują to co im zadajemy. Część z nich nadal się uczy. Uczą się jak zaufać. Oni uczą się, że kiedy wpływa się na nich pozytywnie, w wydawałoby się negatywnym otoczeniu, pomaga się im uwierzyć w to, co im dajesz i to, że ich sukces nie ma granic. Usłyszałem kiedyś, jak jeden ze starszych zawodników, zwrócił się po nieudanych zawodach i niespełnionych oczekiwaniach do innego zawodnika z grupy, który wystartował świetnie: „Jak ty to robisz, że pływasz tak szybko?”. Odpowiedź wywołała uśmiech na mojej twarzy i dała do zrozumienia, że trafiłem do kolejnego zawodnika. Odpowiedź zawodnika była bezpośrednia: „Wykonuję pracę. Przychodzę na trening i robię to, o co poprosi mnie trener Jeff.”

Robię to od 32 lat, odkąd po raz pierwszy byłem trenerem swojej pierwszej drużyny ligi letniej, kiedy miałam 16 lat. Jestem szczęściarzem, bo przyszło mi trenować pływaków na wszystkich poziomach, różnych umiejętnościach i z różnych państw. Uwielbiam to nawet dzisiaj, kiedy w 2020 roku, jeden z moich byłych zawodników wysyła mi kartkę świąteczną ze swoim zdjęciem rodzinnym, życząc mi z dziećmi Wesołych Świąt. Widząc przez co te dzieci przechodzą poza basenem, wiem, że mogłem ich zainspirować i przyczynić się do ich rozwoju w basenie i wiem, że było warto. Większość z nas nie zostaje trenerami, aby zostać milionerami. Wiem jednak, że jestem wystarczająco bogaty pod wieloma innymi względami, które nie mogą być zliczone na koncie bankowym. Jestem wdzięczny za pracę, która nigdy nie pracą (…) a moim zadaniem jest pomóc tym sportowcom dostrzec pozytywy w tym, z pozoru negatywnym, świecie.

Coach Jeff Berghoff – Moon Aqua Club (USA), były trener drużyny akademickiej University of Pittsburgh, Pitt Swimming and Diving

\"\"